Kupuję/przedłużam
Wybierz ikonkę, aby zadzwonić/czatować
Potrzebuję pomocy
Brutalna rzeczywistość wojny zawsze zostawia piętno na niewinnych.
Niektórzy bronią "Made in Poland" - filmu, w którym widać przecież ożywczą, punkowo-anarchistyczną energię - i twierdzą, że autor pokazuje bohatera i jego "rebelię" w sposób ironiczny. Tej ironii nie jestem w stanie dostrzec: reżyser - mam wrażenie - mówi serio, staje po stronie bohatera, którego frazesów nie sposób obronić.
"Jestem Bogiem" to dosyć dobre kino rozrywkowe. Podczas seansu można się uśmiechnąć, zrelaksować, pomarzyć o supermocach, a następnie... wyjść z kina i zapomnieć.
W "Czarnym słońcu" patos goni patos. Ceremonialne dialogi śmieszą zamiast wzruszać. Postaci rażą sztucznością - bliżej im do bohaterów latynoskiej telenoweli niż do antycznych herosów.
Według dystrybutora "komediodramat", choć kiedyś, w lepszych dla kina czasach, nazwano by go filmem obyczajowym, bo ani dramaty tu przejmujące, ani humor pobudzający do śmiechu.
Za sentymentalnym tonem kryje się intymna wypowiedź twórcy, który kinowe wyścigi na oryginalność traktuje dziś z nonszalanckim pobłażaniem.