

API – przyjazny dla programów wariant danej usługi
Były takie czasy, że korzystanie z komputera oznaczało korzystanie z tekstowej linii poleceń na czarno-białym ekranie i bardziej przypominało pisanie programów niż korzystanie z prostego i intuicyjnego narzędzia, jakie znamy dziś. Wtedy pojawienie się myszki i aplikacji, w których można coś „wyklikać”, okazało się ułatwieniem na wagę złota. Od tego czasu historia zatoczyła koło…
Mówi się, że lenistwo jest cnotą programisty. Jako ludzie jesteśmy przystosowani do reagowania na zmiany w otoczeniu, nuży nas wykonywanie tej samej powtarzalnej pracy, przepisywanie i „przeklikiwanie”. Nietrudno wtedy o pomyłkę czy choćby literówkę. Oczywiście są to zadania idealne dla maszyny. I stąd wspomniane powiedzenie, pochwalające naturalną skłonność do zdejmowania z siebie męczących obowiązków – i przerzucania je na barki komputera poprzez pisanie programów. Często więc „leniwy” programista chętnie napracuje się, żeby stworzyć odpowiednie narzędzie, które rutynową i powtarzalną pracę wykona za niego.
Daj mi punkt podparcia a ruszę Ziemię
Pisanie oprogramowania jest dzisiaj zajęciem jak każde inne – wystarczy kilka weekendów intensywnego kursu żeby poczuć się w nim pewnie. Nasze aplikacje mogą operować na plikach, obrazach z kamery, przesyłanych wiadomościach i wielu innych danych. Jednak te możliwości kończą się tam, gdzie wymagana jest interakcja przez interfejs przewidziany dla człowieka. Nie jest łatwo stworzyć aplikację współpracującą z firmowym systemem kadrowym, jeśli do dyspozycji mamy tylko okienko z wyświetlonymi przyciskami. Tym bardziej nie będzie prosto zmusić swoją aplikację do załatwienia spraw w urzędzie, jeśli w każdym powiecie służy do tego inna strona internetowa lub, co gorsza, petenci obsługiwani są tylko telefonicznie.
Prawą ręką za lewe ucho
Owszem, takie ograniczenia obchodzi się czasem stosując tzw. robotyzację (aplikacja udaje człowieka korzystając z innej aplikacji), a jakiś czas temu Google ogłaszał nawet wspartego sztuczną inteligencją bota rezerwującego przez telefon miejsca w restauracjach. To wszystko jednak pracochłonne rozwiązania obchodzące dookoła zamknięte drzwi.
Tymi drzwiami jest API (Application Programming Interface) – przyjazny dla programów wariant danej usługi. Wiele portali internetowych, sklepów, systemów korporacyjnych a nawet część urzędów udostępnia API, aby ktoś mógł stworzyć program ułatwiający korzystanie z ich serwisu. Nierzadko łączy się to ze stworzeniem nowej wartości dla użytkowników.
Historia zatoczyła koło i dziś interfejs graficzny jest elementem oprogramowania, którego obecność nie robi na nikim wrażenia. Za to poszukiwaną dodatkową wartością jest możliwość obsługi danego programu przez inny program – czyli dostępność API. Ustandaryzowane i wygodne dla programistów interfejsy pozwalają wyręczyć człowieka w powtarzanych i rutynowych czynnościach, ograniczając przy tym ryzyko błędów. Przekładają się na skrócenie czasu obsługi lub zaproponowanie zupełnie nowych wartości biznesowych. Mają również ścisłe przełożenie na sposób pracy z chmurą obliczeniową – ale to już temat na osobny artykuł.